Dyskusyjny Klub Filmowy Kogucik

Główne formy działalności Dyskusyjnego Klubu Filmowego Kogucik:
̶6 systematyczne pokazy filmowe poprzedzone wprowadzającą prelekcją i zakończone dyskusją
̶6 organizowanie spotkań z twórcami i aktorami filmowymi
̶6 organizowanie ogólnodostępnych imprez filmowych
̶6 szkolenie prelegentów i uczniów biorących udział w ogólnopolskim konkursie wiedzy o filmie

„Zaczęło się to wszystko - jak zwykle w Polsce bywa - od grupy zapaleńców, którzy na „dziewiczej”, beskidzkiej ziemi uparli się szerzyć kulturę filmową. Pierwsze seanse filmowe, pierwsze wystawy, pierwsze filmowe seminaria. Widzowie bielscy walili drzwiami i oknami. Hej! Łza się w oku kręci na wspomnienie czasu, kiedy to na karnet upoważniający do uczestnictwa w seansach filmowych czekało się w „zapisach”. Szlachetnym snobizmem było być członkiem DKF KOGUCIK. Niezapomniane, jakże burzliwe dyskusje po filmie, których rej wodził niezapomniany Zdzisław Maria Okuliar. „Młodość musi się wyszumieć”. Szumieliśmy więc walcząc o podniesienie kultury filmowej widza, o ciekawy repertuar. Przewijali się przez salę kina „Rialto” (niezmiennie od lat, w każdy wtorek o 19.30) znani reżyserzy, aktorzy i krytycy filmowi.

Po młodości „dumnej i chmurnej” nadeszły lata dojrzałe. Zmieniali się widzowie, repertuar, zmieniali prezesi. Nie wymieniam nazwisk - chodzi przecież o rzecz nadrzędną, o placówkę kulturalną, która mimo przeciwności losu, mimo niezmiennej niechęci administracji - istnieje nieprzerwanie ponad ćwierć wieku. Godzi się jednak wymienić jedno nazwisko - nieodżałowanej pamięci Władysława Nechrebeckiego, który pracę zawodową w Studiu Filmów Rysunkowych łączył z autentyczną pasją społecznika, prezesując przez szereg lat naszemu klubowi. Chylę z szacunkiem głowę przed pamięcią o tym wspaniałym człowieku. Po latach tłustych nastąpiły niestety lata chude. Telewizja zabrała nam widzów, odeszli ludzie skuszeni łatwiejszą, bardziej atrakcyjną rozrywką. Pozostała garstka najwierniejszych... Rozpoczęła się walka o przetrwanie jako że nigdy nie posiadaliśmy możnych sponsorów. Od początku samowystarczalni finansowo, nierzadko dopłacając do „interesu” z własnej kieszeni jakoś przebrnęliśmy przez najgorszy okres. Widzowie zaczęli wracać do kina. A może raczej wyrosło nowe pokolenie kinomanów, którym nie wystarczył mały ekran, których urzekł specyficzny klimat sali kinowej i magiczna siła „migających obrazków”. (...) W dobie telewizji, powszechnego dostępu do publikacji filmowych (chociaż wciąż ich za mało), szeregu opracowań krytycznych w tygodnikach branżowych i kulturalnych, w dobie festiwali, przeglądów, konfrontacji itp. - chcielibyśmy, by widz nasz wychodząc z kina zadumał się nad oglądanym filmem. Jeśli to nastąpi - cel nasz zostanie osiągnięty.”

Andrzej Dutka


komentarze

dodaj komentarz
jeszcze nie dodano komentarza
dodaj komentarz

Facebook