Chór Mieszany Harmonia

image

„Harmonia to ludzie umiejący wspólnie pracować dla celów, które sobie w ciągu wielu lat swego istnienia wyznaczali. Najpierw był to cel dla nich święty - polskość. Polski język, szkoła, modlitwa, polskie książki, przynależność do Polski w pruskim i niemieckim naszym regionie. Harmonia nie ustawała w tej walce i cóż? Osiągnęli cel połowiczny. Radość trwała krótko i znów walka w powstaniach, praca w plebiscycie, a potem straszna II wojna światowa. Walka wymaga ofiar i one były najwyższe, bo z życia.

Powiecie Państwo - to przecież nasza historia. Tak - harmoniści byli ciągle w środku tej historii. Po wojnie pozbierali się prędko i cieszyli się z przeżycia. Cieszyli się sobą wzajemnie i z tego, że mogą śpiewać co się podoba - na krótko. Nastał komunizm - socjalistyczne hasła, cenzura, kontrola i niemoc. Wielka niemoc. Orłu w koronie na naszym sztandarze opadły skrzydła, ale musiał trwać tak jak i my harmoniści. Wielkie Święta Pieśni ze sztandarami zamieniały się w festiwale pieśni zaangażowanych (jak Czerwona Lutnia), pieśni żołnierskich i dożynki. Lutnia - symbol naszego Towarzystwa, stracił połowę strun, ale te które zostały, wyśpiewywały pieśni ludowe, muzykę Chopina czy Stanisława Moniuszki i pieśni śląskie. My nie jesteśmy zespołem ludowym, ale w tym okresie pieśni powstańcze i śląskie dodawały nam skrzydeł. Pozwalały na występy radujące nasze dusze. Były także kolędy i trochę pieśni sakralnych. To był następny cel - przetrwać. Przetrwaliśmy dzięki temu, że było nas więcej i mieliśmy wspaniałego dyrygenta - Mieczysława Dzieńdziela, który potrafił swoim uśmiechem zjednywać sobie ludzi, a szczególnie rządzących. Rozumiał, przewidywał i tłumaczył. Nieważne, co nam każą śpiewać, liczy się wykonanie - musi być doskonałe. Następny cel to: śpiewać coraz lepiej. Każdego roku lepiej i lepsze, trudniejsze utwory, i śpiewanie wielkich dzieł muzycznych z orkiestrą. Wyjeżdżaliśmy do Czechosłowacji i na Węgry - i wtedy przekonaliśmy się, że i oni musieli pokonać więcej przeszkód, narażeni byli na większe represje. Stali się naszymi braćmi i tak już pozostało do dzisiaj. Potem przyszły lata 80. Wyjeżdżaliśmy za żelazną kurtynę, by reprezentować Polskę na Święcie Narodowym Belgii. Takie młode państwo, dopiero 150-letnie. My mamy tysiącletnią historię, a niektórzy z nich nie wiedzą nic o Polsce... Co za upokorzenie. Jedno z belgijskich miast osłodziło nam tę przykrość - całe przybrało nasze polskie barwy. Wróciliśmy ze świata bogactwa, konsumpcji i luzu do strajków, biedy i stanu wojennego... Podróże kształcą.

Harmoniści przetarli drogi do wszystkich naszych miast zaprzyjaźnionych: Klimkovic, Morkovic, Boeningen, Frameries, Neuss... Byliśmy tam pierwsi. Pokazaliśmy, co potrafimy i daliśmy z siebie wszystko - by godnie zaprezentować nasze miasto, powiat, region, Polskę. Teraz jeżdżą tam młodzież, sportowcy, władze miasta i ludzie interesów, by pogłębiać, zacieśniać i współpracować na różnych płaszczyznach. Byliśmy w Europie i czuliśmy się Europejczykami na długo przed powstaniem Unii Europejskiej. Śpiewaliśmy „Odę do radości” L. van Beethovena dużo wcześniej, niż stała się hymnem zjednoczonej Europy. Dopiero teraz, z perspektywy minionych lat można powiedzieć, iż współtworzyliśmy historię naszego miasta i regionu.

Harmonia jako Towarzystwo Śpiewu zarejestrowane pierwszy raz 2 maja 1908 roku, ponownie w 1945 roku i ostatnio 20 stycznia 1999 roku - przetrwało dwie zmiany ustroju w naszym kraju, jak i obie wojny światowe oraz powstania. Przetrwało, bo mieliśmy szczęście mieć dobrych, mądrych i rozwojowych dyrygentów. Mieliśmy szczęście do ludzi, którym chciało się działać, pracować, aż do zatracenia - jeśli cel był jasny. Utrzymywaliśmy w sobie nadzieję, aby nie umarła i nie zostawiła nas z niczym.

I dotrwaliśmy do stulecia... To czas kilku pokoleń. Ten czas, który minął, jest zatrzymany w naszych kronikach, pamiątkach, nagrodach... Mamy szczęście, że zgłaszają się nowi chórzyści i szczęście, że mamy słuchaczy tak wiernych, że łza się w oku kręci ze wzruszenia - za co dziękujmy! Nie zawsze wszyscy nas kochali, ale miłość wszystko wybacza. Jesteśmy tolerancyjni i wyznajemy ekumenizm” - napisała chórzystka Maria Gasz.

(Źródło: www.chorharmonia.pl)


komentarze

dodaj komentarz
jeszcze nie dodano komentarza
dodaj komentarz

Facebook