NOSPR / Alexander Liebreich

Koncert Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia pod dyrekcją Alexandra Liebreicha.
image Alban Gerhardt, fot. materiały prasowe organizatora

Dyrygent:

Alexander Liebreich
 

Wykonawcy:

NOSPR
Alban Gerhardt - wiolonczela
 

Program:

Unsuk Chin – Koncert wiolonczelowy

Anton Bruckner – IX Symfonia

 

Wiek XX, począwszy od Debussy’ego, był epoką fascynacji muzyką nieeuropejską. Od tego czasu szczególną estymą cieszą się kultury muzyczne Azji. Wśród nich – zwłaszcza Indii i Dalekiego Wschodu, z których pełną garścią czerpał m.in. John Cage. Ale wymiana ta jest obustronna, bo od kilkudziesięciu lat w świecie muzycznym pojawiają się nazwiska azjatyckie. Niektóre należą już do ścisłego kanonu: Tōru Takemitsu, Tan Dun, Toshio Hosokawa. Osiadła w Berlinie koreańska kompozytorka Unsuk Chin (ur. 1961), laureatka m.in. Nagrody Grawemeyera, czerpie z wielu źródeł: z klasyków muzyki zachodniej XX wieku, z jawajskiego gamelanu, z tradycji muzyki elektroakustycznej. Jej Koncert wiolonczelowy (2009/2013) posiada jednak niezatarte piętno idiomu dalekowschodniego: długie płaszczyzny dźwiękowe – pozornie jednolite, dopiero z czasem odsłaniające swą „ziarnistość” (a raczej płynność); osobliwą relację między solistą a muzykami orkiestry, którzy nie tyle się ze sobą zmagają (zgodnie z etymologią, concertare), ile raczej symbiotycznie współistnieją, wymieniając swoje energie; specyficzne odczucie czasu, bez początku i bez końca, dlatego dzieło wydaje się ledwie falą w strumieniu nieobjętych zdarzeń. Muzyka wizjonerska, jarząca się kolorami, jakie oglądać można tylko we śnie.

 

Antonowi Brucknerowi (1824-1896) nie dane było dokończyć IX Symfonii d-moll, która swą premierę (bez ostatniej części) miała w roku 1903. Bruckner dedykował ją „dobremu Bogu”. Osobliwie i paradoksalnie doskonała jest jej niezamknięta forma, trochę w typie wczesnoromantycznej estetyki ruin. Znajdziemy tu, jak zawsze u Brucknera, echa IX Symfonii Beethovena: początkowe, uroczyste Misterioso, wyłaniające się z mitycznej „pramgły”; potem szorstkie scherzo, zwiastujące dysonanse XX wieku. Wielkie symfoniczne torso kończy się Adagiem. „To moje pożegnanie z życiem”, mówił o nim kompozytor – stąd zapewne reminiscencje wcześniejszych adagiów (z Siódmej i Ósmej) oraz mszy Brucknera.

 

Marcin Trzęsiok





komentarze

dodaj komentarz
jeszcze nie dodano komentarza
dodaj komentarz