„Zabić kolorem” - wystawa malarstwa Marzeny Kawalerowicz

W żorskiej Galerii StrefArt już od piątku, 15 kwietnia będziemy mogli podziwiać malarstwo warszawskiej malarki, Marzeny Kawalerowicz. Na jej obrazach odkryjemy treści wciąż naruszające obyczajowe status quo. Malarstwo i seks mają się ku sobie.
image Obraz Marzeny Kawalerowicz, fot. materiały prasowe organizatora

 Marzena Kawalerowicz maluje nie tylko na papierze i płótnie, ale także na pudełkach po pizzy i starych szkolnych mapach. Żyjemy osaczeni wielością przedmiotów, produktów, opakowań. Artystka, który patrzy na rzeczywistość nieco inaczej, dostrzega w tym chaosie intrygujący materiał do przetworzenia w dzieło sztuki. Konstruuje z fragmentów rzeczy wyrzuconych przez innych, np. dziwaczne maski. Niezwykła różnorodność materiałów, faktur, kolorów. To, co dla innych jest nieistotne, dla Marzeny Kawalerowicz staje się treścią.

 

Współczesny świat to świat video-clipów: szybki, powierzchowny, efektowny, to świat, który bardzo jej odpowiada, wciąga, ekscytuje. W tym szaleństwie ciekawi ją człowiek z jego ułomnościami, przywarami, odarty z maski codzienności. Jej malarstwo buduje jej własny rozpoznawalny świat – drapieżny, naładowany emocjami, dwuznaczny,szokujący. Jej obrazy są znakiem naszych czasów.

 

Co jest serio w pracach Kawalerowicz? Przede wszystkim ciało. Body Art znajduje w nich nowy nośnik: papier i farbę. Temat seksualności graniczącej z perwersją jest jednym z modus operandi, a odważne, gęste pociągnięcia soczystą farbą układają się w postaci przykryte, jak grubą maską, abstrakcyjnymi wzorami i modułami. Próbując zrozumieć obraz warto zajrzeć pod to nakrycie na nagość. Na obrazach Kawalerowicz odkryjemy treści wciąż naruszające obyczajowe status quo. Malarstwo i seks mają się ku sobie, bo o swoich przeżyciach, znacznie bardziej traumatycznych opowiada swoimi pracami malarka Aleksandra Waliszewska. Kawalerowicz bliżej jednak do kalifornijskiej grupy artystycznej skupionej wokół galerii FFDG i artystów takich jak Kill Pixie.

 

Obrazy Kawalerowicz nie są dosłowne, prace przykrywa gruba warstwa farby, a farba układa się w maskę. Każdy autoportret Kawalerowicz, każda twarz zakryta jest śmieciową przyłbicą. Śmieci stają się surowcem i źródłem konstrukcji, jednak na twarzy przestają być już tylko znalezionymi skrawkami, resztkami, ułomnymi przedmiotami. Wracają nabierając nowego znaczenia.

 

Skąd maski? Artystka zaznacza, że człowiek w swoich pierwotnych instynktach i ich realizacji musi zakładać maskę. Można by tu przywoływać całe historie atawizmów i ich przedstawień, we wszelakich kulturach, od Alaski po Amerykę Południową, w których maska odgrywa kluczową rolę. Jednak artystka zauważa coś jeszcze. Maska, którą tworzymy, by zasłonić „prawdziwe ja”, jest również „mną”, moim wyborem, moją kreacją, moim wyobrażeniem o samym sobie. Być może dlatego tak często twarze i maski na obrazach Kawalerowicz wypluwają, wyrzygują coś, jednocząc ciało i jego fasadową maskę. Maski, to wreszcie agresja, magiczna moc, którą dodaje „nowa twarz”.

 

Pierwiastek agresji, którym pobudza i podsyca swoje prace malarka, prowadzi od koloru do zupełnie poważnego znaczenia, do buntu. Kolorowe maski, choć formalnie dalekie są od tych, które rytualnie zakładają bohaterowie filmów Konrada Smoleńskiego, znaczeniowo nie odbiegają daleko od tych tworzonych przez jednego z najbardziej „agresywnych” twórców młodej sceny. Pytanie jednak, czy artystka o znacznym dorobku, może się jeszcze buntować, a jeśli tak, to wobec czego?

 

Alek Hudzik

 

Marzena Kawalerowicz. Artystka malarka działająca od lat 80-tych. Specjalizuje się w malarstwie, ale eksperymentuje też z innymi technikami. Studiowała w ASP w Krakowie i Warszawie. W swoim dorobku ma wiele wystaw w kraju i za granicą. Najważniejsze z nich w Jean-Pierre Lavignes (Paris), Zoma Gallery (New York), Striped House Museum (Tokyo), Center of Modern Art-Norrtalie (Sweden), Atlas Sztuki (Poland), Unit24 Gallery (London). Otrzymała też prestiżowe nagrody: w 1999 – Chodowiecki Award (Berlin), 2003 – Litorina Baltic Art Award (Sweden). W 2015 roku znalazła się w elitarnym gronie 10 polskich artystów zaprezentowanych w albumie „50 lat ilustracji” autorstwa Lawrence'a Zeegena i Caroline Roberts, prezentującego najważniejsze nazwiska ilustratorów z całego świata ostatnich 50 lat.





komentarze

dodaj komentarz
jeszcze nie dodano komentarza
dodaj komentarz